niedziela, 4 lutego 2018

9. Żegnaj Patryk.

            Otworzyłam oczy i przetarłam je. Leżałam w ramionach i skrzydłach Adriana. Koc znajdował się pod nami, więc przykryci byliśmy potężnymi skrzydłami. Nie mogę nadal uwierzyć, że to co działo się wczoraj, ten upadek, leciałam… Nie był to jednak sen, ani halucynacje, a szkoda. Niebieskooki się teleportował. Myślałam, że jest to możliwe tylko w filmach. Mój mózg nie był w stanie jeszcze tego pojąć.
            Dotknęłam piór, które z pozoru wyglądały jak zwykłe ptasie pióra, ale w rzeczywistości były bardzo miękkie i delikatnie. Spojrzałam na twarz chłopaka. Rysy jego twarzy były łagodne. Położyłam głowę na jego ramieniu i gładziłam palcami nagą klatkę piersiową bruneta. Mruknął przez sen i mocniej mnie przytulił do siebie. Zamknęłam oczy i poczułam usta na czole.
-Dzień dobry moja droga – powiedział zaspanym głosem.
-Heej – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Jak się czujesz? – zapytał.
-Tak sobie. Nadal nie mogę uwierzyć, że ty, że to, co się stało jest prawdziwe – odparłam i dotknęłam jego skrzydła.
-Wiem, że ciężko to pojąć i że anioły to tylko istnieją w bajkach, czy filmach, jednak rzeczywistość jest dość… ciekawa. Na pewno dużo się dzieje. Z mojej perspektywy wasz świat jest nudny. Rutyna. Chociaż lepszy, że żyjecie w niewiedzy, bo gdyby ludzie dowiedzieli się on nas to źle to dla nich skończyłoby się. Dla nas może też.
-Skąd pewność, że ja będę trzymać język za zębami? – zapytałam i usiadłam na łóżku.
-Nie zrobiłabyś tego – powiedział i popchnął mnie skrzydłem, co sprawiło, że poleciałam na jego klatkę piersiową.
-Nie możesz być tego pewny – powiedziałam, a on odpowiedział mi tylko śmiechem. Może i ma rację. Może i ma kontrolę nade mną. W sumie wie więcej, bo nie jest człowiekiem, tylko aniołem.
            Wyswobodziłam się z jego uścisku i wstałam. Weszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Resztki tuszu rozpuściły się pod wpływem wody. Pozbyłam się ich i odświeżona wróciłam do chłopaka. Usiadłam obok niego. Adrian zdążył już schować swoje skrzydła.
-Adrian to niemożliwe, żeby nikt nas nie zauważył, gdy spadaliśmy z tego budynku – stwierdziłam.
-Możliwe. Jeżeli tego nie chcę to nikt mnie i osoby w moim pobliżu nie zauważy – odpowiedział. Czyli coś jak kurtyna. Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
-Dużo was jest? – zapytałam i spojrzałam mu w oczy.
-Jest wielu. Dokładna liczba nie jest mi znana. Większość przebywa w innym świecie. Dzielimy się na dobre i złe anioły, że tak to powiem. Aniołowie życia mają białe upierzenie i raczej nie pojawiają się wśród ludzi. Aniołowie śmierci zaś mają czarne upierzenie i na Ziemi tacy są spotykani.
Odsunęłam się od niego, gdy dotarło do mnie, że Adrian jest aniołem śmierci. Czy to oznacza, że mogę zginąć w każdej chwili? To się Majka wpakowałaś. A mógł mnie wtedy nie łapać.
-Spokojnie. Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy. Niektóre anioły śmierci potrafią przywracać życie, które odebrali. Oczywiście dzięki swoim zasługom otrzymują wyższą rangę i wtedy mogą – powiedział, usiadł i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
-A ty? Jaką masz rangę? – zapytałam niepewnie, wpatrując się w wyciągniętą dłoń.
-Najwyższą – odpowiedział, a jego oczy przybrały czarną barwę. Wyglądał jak demon. Pisnęłam i zaczęłam się cofać. Adrian wstał i z niesamowitą prędkością zapędził mnie w róg pokoju. Moje serce wariowało. Jeszcze tak szybko chyba nigdy nie biło. Patrzyłam wszędzie, byle nie w jego oczy, które spowiła czerń, a jeszcze niedawno miały taki piękny odcień niebieskiego.
-Spokojnie. Spójrz mi w oczy – powiedział łagodnym głosem. Niepewnie zerknęłam w nie. Po chwili przybrały swój naturalny kolor. Kątem oka zauważyłam, że rozłożył skrzydła.
-Przepraszam… - wyszeptał i przytulił mnie. Odruchowo wtuliłam się w jego ciało. Czyli muszę się przygotować na to, że będzie dochodziło do takich sytuacji. Oderwałam się od niego po chwili.
-Będę się zbierać, bo muszę zabrać swoje rzeczy z mieszkania – powiedziałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
-Gdzie masz zamiar mieszkać? U mnie? – zapytał i wyszczerzył zęby.
-Raczej u Oli – odpowiedziałam i naciągnęłam spodnie na tyłek.
-Mogłabyś zostać tutaj, skoro wiesz tyle o mnie – powiedział i przekrzywił głowę. No tak, mogłabym. Ola ma małe mieszkanie, prawdopodobnie wprowadzi się tam jej chłopak, więc trochę głupio by było wciskać się na trzeciego. Chyba, że uda mi się dogadać z Patrykiem i to on się wyprowadzi, wtedy zostanę u siebie. Jednak znając moje szczęście to będę musiała zebrać swoje rzeczy i wprowadzić się do Adriana.
-Zobaczę jak sytuacja z Patrykiem, jak nie niknie to znajdę sobie nowe mieszkanie, a u ciebie pobędę tymczasowo – oznajmiłam, szukając swojego małego, zielonego plecaka.
-Wydaje mi się, że ten tymczas się przeciągnie – powiedział i uśmiechnął się łobuzersko. Przewróciłam oczami.
-Podwieziesz mnie? A co z twoim samochodem? – zapytałam niepewnie.
-Może wolisz szybszy sposób? A samochód stoi pod blokiem.
-Ciężko będzie ci jeszcze z moimi rzeczami na powrocie – odpowiedziałam. Chłopak nic więcej nie powiedział. Wstał, nałożył pierwszą lepszą koszulkę i był gotowy do wyjścia.
            Zatrzymał się przed blokiem. Chciałam, żeby został w samochodzie, ale nie dał się przekonać i poszedł ze mną. Stanęłam przed drzwiami, wyciągnęłam klucze z plecaczka i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka swobodnie, bo to mieszkanie jeszcze należało również i do mnie. Ruszyłam do dużego pokoju, a moim oczom ukazała się jakaś dziewczyna w koronkowej bieliźnie, która należała do mnie. Wiem, że była moja, a nie identyczna, bo w biustonoszu koronka była przecięta w jednym miejscu. No świetnie! Nie dość, że sprowadza dziwki to jeszcze chodzą w moich rzeczach. A jeszcze niedawno tak bardzo mu zależało na mnie. Właśnie widzę jak za mną tęskni.
-Patryk!! – krzyknęłam głośno, aż ta jego cizia podskoczyła, a Niebieskooki tylko się zaśmiał. Zapomniałam, że on tutaj jest.
            Zjawił się po chwili z ręcznikiem na karku i w dresach. Spojrzał na mnie przerażony.
-Co to za dziwka i dlaczego ma na sobie moje rzeczy?! – warknęłam i podeszłam do niego.
-Tylko nie dziw… - przerwałam jej.
-Zamknij się! – krzyknęłam i wymierzyłam jej cios w policzek, za który od razu się złapała.
-A ty co? Ochroniarza wynajęłaś? – zapytał i wskazał ręką Adriana, który stał za mną i uśmiechał się tylko. Chociaż on się dobrze bawił…
-A żebyś wiedział… Tobie tak niedawno jeszcze zależało – mruknęłam, wyminęłam go i wyciągnęłam z szafy dużą walizkę. Wkładałam ubrania tak, żeby zmieściło się jak najwięcej.
-Skarbie zanieść coś do samochodu? – zapytał Niebieskooki i podszedł do mnie. Patryk zaczął coś mruczeć pod nosem i wyszedł z pomieszczenia razem z dziewczyną. Wskazałam kilka cięższych rzeczy, które chłopak chętnie zaniósł.
            Najchętniej zostałabym w tym mieszkaniu, jednak nie stać mnie na nie po prostu. Opłaty są zbyt duże jak na jedną osobę. Po spakowaniu wszystkiego chciałam zrobić jeszcze jedną rzecz. Dziewczyna wraz z Patrykiem siedzieli w mniejszym pokoju. Nalałam do większej miski wody, a Adrianowi dałam mąkę i kilka jajek. Otworzyłam nogą drzwi i wylałam zawartość wody na przytulającą się parkę. Anioł wysypał zawartość mąki i obrzucił ich jajkami. Podeszłam bliżej Patryka.
-Żegnaj – powiedziałam i uderzyłam go z całej siły w policzek. Zadowolona z siebie wzięłam walizkę i wyszłam z mieszkania.