sobota, 25 sierpnia 2018

10. Dlaczego to zrobiłaś?

Oderwałem się od Majki i uśmiechnąłem, jednak nagle dziewczyna zniknęła. Po prostu rozmyła się w powietrzu. Rozejrzałem się dookoła, a rzeczy z mojego mieszkania również zaczęły znikać. Następnie meble, ściany… Przestrzeń dookoła mnie zaczęła robić się czarna. Na końcu czarnej otchłani pojawił się tron. Duży, mosiężny, bardzo znajomy tron, a na nim sama Śmierć. Jej siedziba wyglądała jak średniowieczny zamek. Spodobała się jej ta epoka po tych wszystkich epidemiach, memento mori, taniec śmierci i te wszystkie inne pierdoły. Dlatego też moja maska jak i Michała wygląda jak ze średniowiecza.
Dawno mnie tu nie było. Obok mnie pojawił się Michał. Jestem ciekaw co tym razem od nas chce. Musi to być coś wielkiego, skoro wezwała dwóch najpotężniejszych aniołów. Uśmiechnąłem się i już miałem się odezwać, ale Śmierć mnie uprzedziła. Podniosła się gwałtownie ze swojego tronu, rozłożyła czarne potężne skrzydła i wyciągnęła dłoń w naszym kierunku. Uśmiech z mojej twarzy od razu zniknął. Pstryknęła palcami i razem z Michałem upadliśmy na kolana. Żaden z nas nie mógł się ruszyć.
-Zawiodłam się na was, a w szczególności na tobie Avem – warknęła i podeszła do nas. Od razu pomyślałem o Majce. Próbowałem walczyć z blokadą Śmierci, żeby sprawdzić, czy wszystko u niej w porządku, jednak byłem zbyt słaby na to. Pani życia i śmierci zaczęła krążyć dookoła mnie i co jakiś czas zadawała mi ból.
 -Przede mną Anioł Śmierci. Najpotężniejszy anioł, któremu zaczęło zależeć na bezwartościowym pomiocie, którym jest człowiek. Bezbronna dziewczyna. Wystarczy chwila, żeby odebrać jej życie. Avem, mogłeś wszystko na ziemi Jednak był warunek. Zawiodłeś mnie! Miałeś nie przywiązywać do siebie żadnej ludzkiej istoty! - krzyknęła i zatrzymała się przede mną. Chwyciła swoją kościstą dłonią mój podbródek i uniosła go do góry. Pierwszy raz od dawna czułem strach. Nie przed mroczną postacią, lecz przed tym, co mogła zrobić Majce.
W mojej głowie pojawił się obraz brunetki. Jej niebieskie oczy, słodki uśmiech. Nawet polubiłem to, jak przytulała się w nocy do mojej klatki piersiowej.
-Nie rób jej krzywdy – warknąłem i odwróciłem głowę. Śmierć się tylko zaśmiała.
-Jakbym słyszała twojego brata, kiedy wybrałam cię na Anioła Śmierci. Nie zrobię jej krzywdy, ja jej tylko ułożę życie, a ty wrócisz na ziemię i jedyne co będziesz czuł to ból w jej pobliżu, bo nie będziesz w stanie jej nawet dotknąć. Ponoć Anioły Śmierci nie mają pozytywnych uczuć, a teraz się przyjrzyj – powiedziała i unieruchomiła moją głowę.
Przed moimi oczami pojawił się dziewczyna. Wyglądało to jak film, ale puszczony od tyłu. Wszystkie sytuacje ze mną zaczęły znikać. Nie było już żadnych pocałunków, dotyku, spędzonych razem chwil… Chciałem krzyczeć, przerwać to, ale nie miałem tyle siły. Film zatrzymał się na dniu, w którym pierwszy raz pojawiłem się w kawiarni. Machnąłem mocno skrzydłami, co sprawiło, że odepchnąłem czarną postać do tyłu. Byłem wściekły, dawno nikt mnie tak nie zdenerwował. Miałem ochotę ją zniszczyć, ale było to niemożliwe.
-Co aniołku? Zabolało. Płać za swoje błędy – zaśmiała się i zniknęła.
Pojawiłem się w moim mieszkaniu. Wszystko wyglądało tak, jak wcześniej, ale bez Majki. Wpadłem w szał. Wszystko dookoła mnie zaczęło latać, meble, książki, ubrania… Niebieski kolor moich oczu zniknął. Były czarne. Nie musiałem ich widzieć, żeby to wiedzieć. Czułem to i czułem, że zaraz cały ten blok runie w gruzach. Nagle obok mnie pojawił się przyjaciel. Złapał mnie za rękę i znaleźliśmy się na wzgórzu, na którym tak bardzo lubiłem przesiadywać. -Stary, dosyć! Przestań! - krzyczał Michał, gdy chciałem odlecieć i coś rozwalić. Spojrzałem na zielonookiego i opadłem na ziemię. Złość powoli zaczęła ze mnie uchodzić. W środku czułem się smutny? Było to dla mnie nowe uczucie, które niekoniecznie mi się podobało.
-Wiedziałeś, prawda? Wiedziałeś, że to zrobi! - krzyknąłem i rzuciłem się na przyjaciela. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem, ale musiałem jakoś się wyżyć. Michał próbował się bronić, ale bezskutecznie, bo okładałem go cały czas pięściami. Chwycił mnie za koszulkę i odepchnął się mocno skrzydłami. Puścił mnie tuż przed skarpą. Leciałem w dół, nie chciałem rozkładać skrzydeł. Chciałem poczuć ból. Może i jestem nieśmiertelny, lecz ból odczuwam. W o wiele mniejszym stopniu niż ludzie, ale jednak. Zatrzymałem się na złamanym drzewie, które przebiło mnie na wylot. Poczułem niewielki ból w klatce piersiowej, ale nie dorównywał on temu, kiedy Śmierć wymazywała pamięć Majce. Nade mną pojawił się blondyn, który ściągnął mnie z gałęzi i odstawił na wzgórze. Moja koszulka była rozerwana i zakrwawiona, ale rana szybko zaczęła się goić.
-Nie wiedziałem. Nie miałem pojęcia, że ona tak postąpi. Nie wiedziałem, że zacznie ci zależeć na śmiertelnej dziewczynie. Nie wiedziałem, że Anioły Śmierci potrafią kochać… - odparł chłopak i spuścił głowę w dół. Miał rację, nie mógł tego wiedzieć. Jesteśmy po to, żeby odbierać życie. Każdy ma nas za negatywne postaci.
-Która godzina? - zapytałem, a Michał już wiedział co zamierzam. Nie zatrzyma mnie. Muszę sprawdzić, czy Śmierć naprawdę nie pozwoli mi się zbliżyć do niej. Wzbiłem się w powietrze.
-Stary, przebierz się chociaż! - krzyknął za mną. Spojrzałem na koszulkę i zmieniłem kurs na mieszkanie.
W mieszkaniu, ku mojemu zdziwieniu wszystko było na swoim miejscu.
Dzięki.
Dobrze mieć przyjaciela, który potrafi wszystko naprawiać i bawić się czasem. Przebrałem się i pojechałem Mustangiem pod kawiarnię. Dokładnie ta sama godzina, tuż przed zamknięciem.
Podszedłem od razu do lady, żeby nie fatygować żadnej z dziewczyn. Ola przyjęła moje zamówienie. Wniknąłem do jej umysłu i jedyne, czego się dowiedziałem to to, że jestem przystojny. Dziewczyna widziała mnie pierwszy raz. Zza zaplecza wyszła brunetka. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła. Chciałem zajrzeć do jej głowy, ale poczułem tak silny ból, że zacisnąłem oczy i odruchowo złapałem się za głowę. Odpuściłem po kilku sekundach. Westchnąłem i poczułem ukłucie w sercu, bo będzie mnie teraz traktować jak zwykłego klienta kawiarni. Przyglądałem się dziewczynie, zaczęła zakładać krzesełka na stoliki. Wstałem, żeby jej pomóc, ale dostałem ponownego uścisku w głowie, co zmusiło mnie, żebym usiadł. Zostało mi tylko obserwowanie jej i nadzieja, że spojrzy na mnie i chociaż przez chwilę będę mógł popatrzeć w jej oczy. Gdyby to była inna dziewczyna to prawdopodobnie gapiłbym się na jej tyłek i myślał jak ją przelecieć, ale Majka nie była zwykłą dziewczyną.
Z myśli wyrwała mnie Ola, która podała mi dużą kawę. Wziąłem papierowy kubek i wyszedłem z budynku, biorąc łyk kawy. Kiedy znalazłem się w samochodzie pod kawiarenkę podjechała czarna Honda. Mężczyzna ściągnął kask i ujrzałem tę blond mordę. Nie wierzę… Śmierć dosłownie ułożyła jej życie, bo żadnych zdrad zapewne nie było. Dziewczyny zamknęły budynek. Ola ruszyła do domu, a Majka podeszła do Patryka, pocałowała go w usta, założyła kask i usiadła na motor. Odpaliłem samochód i odjechałem przed nimi.
Śmierć dosłownie ułożyła jej życie. Majka jest z tym typem co ją zdradzał.
Wymyślimy coś Adrian. Zawsze wygrywamy.
Wróciłem do mieszkania, położyłem się na łóżku i zapaliłem papierosa. Zaciągnąłem się dymem, który wypełnił moje płuca. Nie palę często, bo jednak nas to nie odstresowuje. Działa tylko na ludzi. Zamknąłem oczy i ujrzałem obraz Majki. Zastanawiałem się jeszcze co mógłbym sensownego zrobić, ale nie przychodziło mi w tym momencie nic. Przekręciłem się na brzuch i niedługo potem zasnąłem.


Hej, wracam ponownie do pisania. Mam nadzieję, że tym razem nikogo nie zawiodę i nie porzucę opowiadania, bo chcę je skończyć. A więc zapraszam do czytania i do komentowania. :)

niedziela, 4 lutego 2018

9. Żegnaj Patryk.

            Otworzyłam oczy i przetarłam je. Leżałam w ramionach i skrzydłach Adriana. Koc znajdował się pod nami, więc przykryci byliśmy potężnymi skrzydłami. Nie mogę nadal uwierzyć, że to co działo się wczoraj, ten upadek, leciałam… Nie był to jednak sen, ani halucynacje, a szkoda. Niebieskooki się teleportował. Myślałam, że jest to możliwe tylko w filmach. Mój mózg nie był w stanie jeszcze tego pojąć.
            Dotknęłam piór, które z pozoru wyglądały jak zwykłe ptasie pióra, ale w rzeczywistości były bardzo miękkie i delikatnie. Spojrzałam na twarz chłopaka. Rysy jego twarzy były łagodne. Położyłam głowę na jego ramieniu i gładziłam palcami nagą klatkę piersiową bruneta. Mruknął przez sen i mocniej mnie przytulił do siebie. Zamknęłam oczy i poczułam usta na czole.
-Dzień dobry moja droga – powiedział zaspanym głosem.
-Heej – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Jak się czujesz? – zapytał.
-Tak sobie. Nadal nie mogę uwierzyć, że ty, że to, co się stało jest prawdziwe – odparłam i dotknęłam jego skrzydła.
-Wiem, że ciężko to pojąć i że anioły to tylko istnieją w bajkach, czy filmach, jednak rzeczywistość jest dość… ciekawa. Na pewno dużo się dzieje. Z mojej perspektywy wasz świat jest nudny. Rutyna. Chociaż lepszy, że żyjecie w niewiedzy, bo gdyby ludzie dowiedzieli się on nas to źle to dla nich skończyłoby się. Dla nas może też.
-Skąd pewność, że ja będę trzymać język za zębami? – zapytałam i usiadłam na łóżku.
-Nie zrobiłabyś tego – powiedział i popchnął mnie skrzydłem, co sprawiło, że poleciałam na jego klatkę piersiową.
-Nie możesz być tego pewny – powiedziałam, a on odpowiedział mi tylko śmiechem. Może i ma rację. Może i ma kontrolę nade mną. W sumie wie więcej, bo nie jest człowiekiem, tylko aniołem.
            Wyswobodziłam się z jego uścisku i wstałam. Weszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Resztki tuszu rozpuściły się pod wpływem wody. Pozbyłam się ich i odświeżona wróciłam do chłopaka. Usiadłam obok niego. Adrian zdążył już schować swoje skrzydła.
-Adrian to niemożliwe, żeby nikt nas nie zauważył, gdy spadaliśmy z tego budynku – stwierdziłam.
-Możliwe. Jeżeli tego nie chcę to nikt mnie i osoby w moim pobliżu nie zauważy – odpowiedział. Czyli coś jak kurtyna. Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
-Dużo was jest? – zapytałam i spojrzałam mu w oczy.
-Jest wielu. Dokładna liczba nie jest mi znana. Większość przebywa w innym świecie. Dzielimy się na dobre i złe anioły, że tak to powiem. Aniołowie życia mają białe upierzenie i raczej nie pojawiają się wśród ludzi. Aniołowie śmierci zaś mają czarne upierzenie i na Ziemi tacy są spotykani.
Odsunęłam się od niego, gdy dotarło do mnie, że Adrian jest aniołem śmierci. Czy to oznacza, że mogę zginąć w każdej chwili? To się Majka wpakowałaś. A mógł mnie wtedy nie łapać.
-Spokojnie. Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy. Niektóre anioły śmierci potrafią przywracać życie, które odebrali. Oczywiście dzięki swoim zasługom otrzymują wyższą rangę i wtedy mogą – powiedział, usiadł i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
-A ty? Jaką masz rangę? – zapytałam niepewnie, wpatrując się w wyciągniętą dłoń.
-Najwyższą – odpowiedział, a jego oczy przybrały czarną barwę. Wyglądał jak demon. Pisnęłam i zaczęłam się cofać. Adrian wstał i z niesamowitą prędkością zapędził mnie w róg pokoju. Moje serce wariowało. Jeszcze tak szybko chyba nigdy nie biło. Patrzyłam wszędzie, byle nie w jego oczy, które spowiła czerń, a jeszcze niedawno miały taki piękny odcień niebieskiego.
-Spokojnie. Spójrz mi w oczy – powiedział łagodnym głosem. Niepewnie zerknęłam w nie. Po chwili przybrały swój naturalny kolor. Kątem oka zauważyłam, że rozłożył skrzydła.
-Przepraszam… - wyszeptał i przytulił mnie. Odruchowo wtuliłam się w jego ciało. Czyli muszę się przygotować na to, że będzie dochodziło do takich sytuacji. Oderwałam się od niego po chwili.
-Będę się zbierać, bo muszę zabrać swoje rzeczy z mieszkania – powiedziałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
-Gdzie masz zamiar mieszkać? U mnie? – zapytał i wyszczerzył zęby.
-Raczej u Oli – odpowiedziałam i naciągnęłam spodnie na tyłek.
-Mogłabyś zostać tutaj, skoro wiesz tyle o mnie – powiedział i przekrzywił głowę. No tak, mogłabym. Ola ma małe mieszkanie, prawdopodobnie wprowadzi się tam jej chłopak, więc trochę głupio by było wciskać się na trzeciego. Chyba, że uda mi się dogadać z Patrykiem i to on się wyprowadzi, wtedy zostanę u siebie. Jednak znając moje szczęście to będę musiała zebrać swoje rzeczy i wprowadzić się do Adriana.
-Zobaczę jak sytuacja z Patrykiem, jak nie niknie to znajdę sobie nowe mieszkanie, a u ciebie pobędę tymczasowo – oznajmiłam, szukając swojego małego, zielonego plecaka.
-Wydaje mi się, że ten tymczas się przeciągnie – powiedział i uśmiechnął się łobuzersko. Przewróciłam oczami.
-Podwieziesz mnie? A co z twoim samochodem? – zapytałam niepewnie.
-Może wolisz szybszy sposób? A samochód stoi pod blokiem.
-Ciężko będzie ci jeszcze z moimi rzeczami na powrocie – odpowiedziałam. Chłopak nic więcej nie powiedział. Wstał, nałożył pierwszą lepszą koszulkę i był gotowy do wyjścia.
            Zatrzymał się przed blokiem. Chciałam, żeby został w samochodzie, ale nie dał się przekonać i poszedł ze mną. Stanęłam przed drzwiami, wyciągnęłam klucze z plecaczka i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka swobodnie, bo to mieszkanie jeszcze należało również i do mnie. Ruszyłam do dużego pokoju, a moim oczom ukazała się jakaś dziewczyna w koronkowej bieliźnie, która należała do mnie. Wiem, że była moja, a nie identyczna, bo w biustonoszu koronka była przecięta w jednym miejscu. No świetnie! Nie dość, że sprowadza dziwki to jeszcze chodzą w moich rzeczach. A jeszcze niedawno tak bardzo mu zależało na mnie. Właśnie widzę jak za mną tęskni.
-Patryk!! – krzyknęłam głośno, aż ta jego cizia podskoczyła, a Niebieskooki tylko się zaśmiał. Zapomniałam, że on tutaj jest.
            Zjawił się po chwili z ręcznikiem na karku i w dresach. Spojrzał na mnie przerażony.
-Co to za dziwka i dlaczego ma na sobie moje rzeczy?! – warknęłam i podeszłam do niego.
-Tylko nie dziw… - przerwałam jej.
-Zamknij się! – krzyknęłam i wymierzyłam jej cios w policzek, za który od razu się złapała.
-A ty co? Ochroniarza wynajęłaś? – zapytał i wskazał ręką Adriana, który stał za mną i uśmiechał się tylko. Chociaż on się dobrze bawił…
-A żebyś wiedział… Tobie tak niedawno jeszcze zależało – mruknęłam, wyminęłam go i wyciągnęłam z szafy dużą walizkę. Wkładałam ubrania tak, żeby zmieściło się jak najwięcej.
-Skarbie zanieść coś do samochodu? – zapytał Niebieskooki i podszedł do mnie. Patryk zaczął coś mruczeć pod nosem i wyszedł z pomieszczenia razem z dziewczyną. Wskazałam kilka cięższych rzeczy, które chłopak chętnie zaniósł.
            Najchętniej zostałabym w tym mieszkaniu, jednak nie stać mnie na nie po prostu. Opłaty są zbyt duże jak na jedną osobę. Po spakowaniu wszystkiego chciałam zrobić jeszcze jedną rzecz. Dziewczyna wraz z Patrykiem siedzieli w mniejszym pokoju. Nalałam do większej miski wody, a Adrianowi dałam mąkę i kilka jajek. Otworzyłam nogą drzwi i wylałam zawartość wody na przytulającą się parkę. Anioł wysypał zawartość mąki i obrzucił ich jajkami. Podeszłam bliżej Patryka.
-Żegnaj – powiedziałam i uderzyłam go z całej siły w policzek. Zadowolona z siebie wzięłam walizkę i wyszłam z mieszkania. 

wtorek, 16 stycznia 2018

8. Czy ja zginę?

         Byłem na miejscu przed czasem. Wolałem przemieszczać się za pomocą samochodu, ponieważ inne formy nie są zbyt dobre, żeby ich używać, a na pewno używanie ich nie byłoby to mądre posunięcie. Wysiadłem z samochodu i oparłem się o jedno z drzew. Michał pojawił się niedługo potem.
-Stary, mógłbyś przemieszczać się bardziej ludzko - powiedziałem.
-Nie jestem człowiekiem. Poza tym w oczy udaje mi się nie rzucać - odpowiedział i schował swoje skrzydła. Stanął na przeciwko mnie i czekał na to, co miałem mu powiedzieć.
-Moim zdaniem powinieneś ją puścić. Potrafisz jeszcze się przemienić? Upłynął zaledwie tydzień, jednak odbiło się to bardzo na tobie - oznajmił. Ma rację. Nie spałem od kilku dni. Tyle dobrego, że w nocy mam trochę luzu. Nie próbowałem się przemienić, jednak wydaje mi się, że nie byłoby to możliwe w tym momencie.
-Wmieszałem w to jej byłego. W ogóle wiesz co z nim? - spytałem, a ten wzruszył ramionami.
-Kolejny nic nieznaczący osobnik dla Śmierci. W sumie mógłbym się go pozbyć - odpowiedział. Dobrze by było, żeby zniknął, ale Majka go kocha. Chociaż powinna sobie dać z nim spokój, nie traktował jej dobrze. Zdradził ją wiele razy i to nie z jedną kobietą. Pokiwałem tylko głową w odpowiedzi. Michał uśmiechnął się. Zapewne wyobraził sobie co zrobi z tym, jak mu tam? Patrykiem.
-Majka jest na drugiej mianie - stwierdziłem.
-Adrian, jeżeli będziesz to ciągle odkładał to nigdy nie będzie odpowiedniego momentu na to, a regenerować znowu cię nie mam zamiaru. To nie jest łatwe, zrozum to, a jesteś cholernie potężny, więc tym bardziej.
Tak, ma rację, znowu... Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem oczy.
          Zerknąłem po raz ostatni do jej umysłu i odciąłem się. Od razu poczułem przypływ energii. Otworzyłem oczy, a Michał zaczął bić mi brawo.
-To teraz sam jej pilnuj - powiedziałem, a po chwili dostałem sms'a od Majki. Chce się spotkać Bardzo szybko zareagowała widzę.
-Jednak to ciebie czeka poważna rozmowa - zaśmiał się - Nie znacie się długo, a przynajmniej ona ciebie, ale musisz ją do siebie przyzwyczaić, czy tego chcesz, czy nie. Musi cię teraz zaakceptować, bo inaczej wiesz jak skończy - stwierdził i zniknął. Za późno, żebym mógł zniknąć. W takim razie czeka mnie niezłe wyzwanie.
         Przyjechałem pod kawiarnię, akurat gdy dziewczyna kończyła zmianę. Zamknęła budynek i wsiadła do mojego samochodu.
-Hej, jak się czujesz? - zapytałem i pochyliłem się, żeby ją pocałować, ale odsunęła się. No to będzie ciężko.
-Cześć, dobrze, a ty?
-Również. Zabiorę cię w jedno miejsce. Pokażę ci coś - powiedziałem, a Majka po chwili zastanowienia zgodziła się.
         Podjechałem pod jeden z najwyższych budynków w mieście. Wysiadłem, otworzyłem drzwi brunetce i wyciągnąłem rękę. Niepewnie chwyciła ją i podążyła za mną. Wjechaliśmy windą na ostatnie piętro. Teraz tylko dostać się na dach. Na korytarzu była tylko jedna sprzątaczka. Nie muszę się nią przejmować. Zawsze mogę wyczyścić jej pamięć. Otworzyłem drzwi z napisem: Zakaz wstępu!
-Nie ma mowy - powiedziała dziewczyna i zatrzymała się. Nie Adrian, nie możesz już więcej jej kontrolować. Musisz ją przekonać. Złapałem ją za dłoń i pociągnąłem za sobą. Przez chwilę się zapierała, ale ostatecznie poddała się.
         Wspięliśmy się na dach. Brakowało mi bardzo tych widoków. Wziąłem głęboki oddech i podszedłem do krawędzi. Majka niepewnie podeszła i stanęła za mną. Odwróciłem się i otworzyłem ramiona. Patrzyła na mnie. Coś czuję, że miała ochotę mnie teraz zepchnąć. Biła się z myślami, ale po dłuższym czasie podeszła i przytuliła się. Objąłem ją mocno.
-Ufasz mi? - zapytałem. Niebieskooka spojrzała na mnie. W jej oczach było widać strach.
-Chyba tak, ale co chcesz zrobić? - zapytała i chciała się cofnąć, ale zatrzymałem ją. Pocałowałem ją delikatnie, a ta odwzajemniła pocałunek. Czas spróbować się przemienić. Udało się. Uśmiechnąłem się w duchu. Nie odrywając  od niej ust przechyliłem się do tyłu i zaczęliśmy spadać. Majka oderwała się ode mnie i patrzyła na mnie przerażona. Nie krzyczała. Była przekonana, że właśnie skończy się jej żywot. Byliśmy już blisko ziemi. Rozłożyłem czarne, potężne skrzydła i unieśliśmy się do góry. Dziewczyna miała zaciśnięte oczy, bo czekała na zderzenie z ziemią.
-Otwórz oczy - powiedziałem i z powrotem stanęliśmy na dachu wieżowca. Brunetka trzymała mnie mocno i nie chciała otworzyć oczu.
-Jesteśmy znowu na dachu - oznajmiłem, a dziewczyna w końcu otworzyła swoje oczy. Rozejrzała się dookoła, cofnęła i przypatrywała moim skrzydłom.
-To jest sen, prawda? - zapytała i podeszła bliżej.
-Nie, to rzeczywistość niestety - odpowiedziałem, a Majka wyciągnęła rękę i dotknęła piór. Obeszła mnie dookoła.
-Chodźmy, porozmawiamy o tym u mnie, bo robi się zimno. Wrócimy czymś szybszym niż samochód - powiedziałem, a ona pokiwała tylko głową. Ponownie ją przytuliłem, a następnie szczelnie zakryłem nas skrzydłami.
         Kiedy je rozłożyłem byliśmy w mieszkaniu. Moje dodatkowe członki zniknęły. Ściągnąłem koszulkę i ponownie się pojawiły. Chciałem, żeby Majka zobaczyła, że są prawdziwe i nie robię sobie z niej żartów. Chciałem, żeby mnie poznała i zaakceptowała. Zawsze mogłem wyczyścić jej pamięć, ale nie chciałem, bo zależy mi na tej dziewczynie. Stanęła za mną i dotknęła palcami miejsca na plechach, gdzie skrzydła łączyły się z ciałem. Czułem jej delikatny dotyk na plecach. Długo badała moje ciało. Nie dziwię jej się, skrzydła są dla niej czymś nowym - dla mnie czymś normalnym. Odwróciłem się, przyciągnąłem do siebie i pocałowałem namiętnie. Majka wtuliła się we mnie i oddała się pocałunkowi.




Cześć wszystkim! Od razu chciałam przeprosić, że nie było tak długo rozdziału, ale niestety sprawy prywatne potoczyły się dość nieciekawie. I nie będę okłamywać wszystkich, że nie miałam weny. Po prostu nie miałam ochoty na pisanie. Od teraz postaram się wrócić do normalnego trybu. Poza tym jeszcze koniec semestru, więc cisną w szkole, nie powiem. Co do rozdziału - troszkę krótki, ale powinien się spodobać. Kolejne powinny być dłuższe i pojawiać się mniej więcej raz na półtora tygodnia. Trzymajcie się cieplutko! :)