wtorek, 28 listopada 2017

5. Nic Ci nie jest?

-Czego chcesz?! - warknęłam i spojrzałam na niego wrogo.
-Wiesz, że cię kocham - odpowiedział blondyn, a ja przewróciłam tylko oczami.
-Wiem. Rozumiem, że to tyle - powiedziałam, ominęłam go i dostałam się do wnętrza klatki. Jego mina była bezcenna. Takiej reakcji to on się nie spodziewał. Poczułam się w końcu dumna z siebie. Już dawno powinnam go zlewać.
         Po wejściu do mieszkania od razu naskoczyła na mnie przyjaciółka z milionem pytań. Powiedziałam jej jedynie, że było miło, bo nie miałam ochoty wdawać się w szczegóły.
-To co? Pizza, prysznic, spać i jutro do roboty? - zapytałam, a dziewczyna uśmiechnęła się tylko, co oznaczało, że zgadza się na to.
         Ze snu wyrwał mnie budzik. Jak ja uwielbiam te poranne zmiany. Wyłączyłam budzik i ujrzałam kilka nieodebranych połączeń od Patryka. Zignorowałam to i zwlokłam się z łóżka. Poszłam się ogarnąć do łazienki, następnie zjadłyśmy z Olą śniadanie i wyszłyśmy do pracy.
-Żeby zaczynać pracę przed szóstą rano - westchnęłam i spojrzałam na blondynkę, która szła jak mumia. Sprzedałam jej kuksańca w bok, a ta tylko coś wymamrotała. Tak, ona też ma takie zdanie jak ja.
-Powiedz, że wzięłaś klucze od kawiarni.
Zatrzymałam się i zajrzałam do swojego małego plecaka. Przeszukałam wszystkie kieszenie, ale nigdzie ich nie było.
-Cholera...Powiedz, że ty je masz - powiedziałam, a ta pokręciła głową. Byłyśmy akurat w połowie drogi.
-Idź do kawiarni, ja polecę - oznajmiłam i ruszyłam biegiem do mieszkania.         Nie zajęło mi to dużo czasu i nie zmęczyłam się nawet. Warto było biegać w liceum. Zgarnęłam klucze ze stołu kuchennego i biegłam teraz do kawiarni. Zostało dziesięć minut, więc leciałam, przepychając się między ludźmi, którzy podążali do pracy. Wbiegłam na przejście, ale zapomniałam się wcześniej rozejrzeć. Byłam w połowie przejścia, gdy nagle wylądowałam na masce czarnego samochodu. Nie uderzył mnie mocno, jedynie będę miała kilka siniaków na udach. Kierowca wysiadł, a ja szykowałam się na atak krzyku z jego strony, ale przed sobą ujrzałam Niebieskookiego.
-Nic ci nie jest? - zapytał spokojnie i podał mi rękę. Samochody zaczęły trąbić, bo zrobił się korek. Chłopak odwrócił głowę w kierunku pojazdów, podniósł dłoń, a klaksony po chwili ucichły.
-Nie, jest okej. Przepraszam za to, ale spieszę się do pracy - odpowiedziałam i chciałam iść przed siebie, ale chłopak miał inne plany wobec mnie. Pociągnął mnie i kazał wsiąść do auta.
-Zawiozę cię do pracy, akurat napiłbym się dobrej kawy - odparł, a ja nie mając wyjścia, zgodziłam się.
         Co jakiś czas zerkałam na bruneta, żeby popatrzeć na jego profil, oczy, które były tak hipnotyzujące. Adrian przyłapał mnie na tym i szeroko się uśmiechnął. Speszona odwróciłam głowę. Poczułam jak policzki mnie pieką. Świetnie, jeszcze puściłam buraka.
         Po chwili byliśmy już na miejscu. Miałyśmy z Olą pięć minut, aby wszystko ogarnąć i otworzyć kawiarenkę. Brunet zaproponował, że nam pomoże.
Razem z przyjaciółką przygotowywałyśmy wszystko na zapleczu, a Adrian ściągał krzesełka ze stolików. Byłyśmy gotowe o 06:03. Podziękowałam chłopakowi i zrobiłam mu kawę.
-O której kończysz zmianę? - zapytał Niebieskooki, który nagle pojawił się obok mnie.
-O czternastej - odpowiedziałam.
-Przyjadę po ciebie - oznajmił i przysunął się bliżej mnie. Objął mnie i złożył pocałunek na moim policzku. Następnie wyszedł z budynku.
-Uhuhu, ty to wolna długo nie będziesz - powiedziała blondynka i dzióbnęła mnie w żebra. Gorzej będzie, gdy Patryk mnie spotka z nim. Nie chcę, żeby dochodziło do bójek z mojego powodu.
         Osiem godzin zleciało dzisiaj naprawdę dość szybko. Wahałam się cały czas nad tym, czy jechać z chłopakiem, czy jednak odmówić i wrócić do domu. Przyjaciółka była zdania, żebym jednak pojechała z nim i zapomniała w końcu o moim byłym. Miała rację. Nie mogę cały czas przejmować się tym dupkiem.
         Adrian pojawił się piętnaście minut przed końcem mojej zmiany, bo chciał wypić jeszcze jedną kawę. Coraz mniej czasu do końca, a mnie łapał coraz większy stres. Brunet działał na mnie dość specyficznie.
Przyszła moja zmienniczka. Zabrałam swoje rzeczy z zaplecza i podeszłam do stolika, przy którym siedział chłopak.
-Powiedz Oli, że mogę ją podrzucić do mieszkania - powiedział i wstał. Zatrzymałam dziewczynę i powiedziałam, że będzie miała podwózkę. Ucieszona nie odmówiła. Nie dziwię jej się. Mi też nie chciałoby się na piechotę wracać do domu.
         Jechaliśmy w ciszy, bo nikt nie miał nic do powiedzenia. Olka była zmęczona i odpływała już, a ja nie wiedząc jaki temat zacząć, wolałam pozostać w ciszy. Adrian odstawił przyjaciółkę pod blok, a mnie zabrał w "ciekawe miejsce". Nie wiedziałam co się szykuje, jednak gdy dotarliśmy na miejsce byłam mile zaskoczona.
         Znaleźliśmy się na górce, z której widok był wspaniały. W dole było widać całe miasto, a dookoła rozciągała się spokojna polanka. Niedaleko znajdowało się kilka wiejskich domków.
-Pięknie tu musi być wieczorem - powiedziałam. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że powiedziałam to na głos.
-Jest. Możemy tu przyjechać któregoś wieczoru - oznajmił i uśmiechnął się lekko. Złapał mnie za rękę, oparł się o maskę swojego Mustanga i przyciągnął mnie do siebie, tak, że opierałam się plecami o jego klatkę piersiową. Serce zaczęło mi szybciej bić. Chłopak tylko oparł brodę o moje ramię i nastała cisza. Po chwili moje serce zwolniło i uspokoiłam się. Zamknęłam oczy i poczułam lekki wiatr na swojej twarzy. Nagle poczułam jakby kopnął mnie prąd. Odskoczyłam od chłopaka, a ten spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co się dzieje? - zapytał.
-Miałam wrażenie, że kopie mnie prąd - odpowiedziałam.
-Najwyraźniej nasze pola magnetyczne się przyciągają - zaśmiał się i wyciągnął dłoń w moją stronę. Niepewnie chwyciłam ją, bo bałam się, że znowu poczuję kopnięcie, jednak to się nie stało. Adrian ponownie mnie przytulił, a nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Wiedziałam dobrze co się teraz stanie. Dojdzie do pocałunku, jednak nie zamierzałam odwracać głowy. Brunet patrzył mi w oczy. Miałam wrażenie, że czegoś w nich szuka. Wtedy do mojej głowy wróciło jedno wspomnienie. Ta obca postać, podeszła do mnie. Przez maskę dobrze było widać niebieskie oczy. Oczy, których kolor należał do chłopaka, który właśnie mnie przytulał.
-Już gdzieś widziałam te oczy... - wyszeptałam, a źrenice chłopaka lekko się powiększyły, ale po chwili wróciły do poprzedniego rozmiaru. Trwało to zaledwie chwilę, jednak udało mi się to zauważyć.
-Wiem... - szepnął i zbliżył swoje usta do moich i złożył na nich delikatny pocałunek. Zamknęłam oczy i odwzajemniłam pocałunek.



Hej, hej. Rozdział miał być wcześniej, ale niestety dopadła mnie choroba i nie miałam ochoty na pisanie, bo towarzyszył mi brak weny, a wiadomo, że jak nie ma weny, to opowiadanie nie będzie dobrze napisane. Mam nadzieję, że spodoba się wam ten rozdział, bo ja sama jestem z niego nawet dumna. Do następnego ;3

piątek, 17 listopada 2017

4. Odprowadzę Cię.

         Nastała cisza. Staliśmy, patrząc na siebie. Po jego słowach poczułam się dziwnie. Gdyby nie była bezpieczna to by go tutaj nie było? Co to ma oznaczać? Coś czuję, że pojawiłam się w złym miejscu w nieodpowiednim czasie. Muszę jak najszybciej ulotnić się stąd.
-Będę lecieć, bo muszę się trochę przespać - oznajmiłam. Serce zaczęło mi walić, bo obawiałam się co może zrobić Starałam się nie pokazywać przerażenia, ale chłopak chyba jednak je zauważył.
-Trzęsiesz się... Może pójdziemy do mnie. To niedaleko - powiedział, a w mojej głowie krążyło tylko jedno słowo: NIE. Może i miewam czasem głupie pomysły, ale żeby zgodzić się na pójście do niego? Aż tak źle ze mną nie jest.
-Nie, jest okej. Również mam niedaleko, więc przejdę się. Trzymaj się - odparłam, odwróciłam się i szybko ruszyłam przed siebie. Skłamałam oczywiście. Mam dość duży kawałek do Oli, a zimno jest mi bardzo. W tym momencie miałam jednak tylko nadzieję na to, że chłopak nie zacznie za mną iść.
-Ty też się trzymaj. - Usłyszałam za sobą, co sprawiło, że mogłam odetchnąć. Brunet nie podążał za mną.
         Drzwi otworzyła mi przyjaciółka, od której oczywiście na dzień dobry dostałam zjebkę za to, że wyłączyłam telefon i nie dałam żadnego znaku życia. Powiedziałam jej wszystko, no prawie wszystko co się wydarzyło. Pominęłam spotkanie z tajemniczą postacią, bo zaraz by stwierdziła, że alkohol za mocno mi wszedł do głowy. 
         Wypiłyśmy ciepłą herbatę i położyłyśmy się spać. Jutrzejszy dzień, a raczej dzisiejszy był wolny, więc nie martwiłam się o to, że muszę rano wstać i iść do pracy. 
         Przez całą noc śniła mi się tajemnicza postać i wydarzenia, które miały miejsce niedawno. Budziłam się bardzo często i kręciłam ciągle...                                                             Nad ranem dopiero udało mi się normalnie zasnąć. Obudziłam się po jedenastej. Przyjaciółka wstała dwie godziny wcześniej ode mnie, ale nie budziła mnie i za to jej dziękuję, że chociaż ona jedyna potrafi cicho się zachowywać, gdy ktoś śpi. 
-Chcesz kawy? - zapytała, a ja w odpowiedzi tylko mruknęłam. Zwlokłam się z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. Pobudziłam się i zrobiło mi się od razu lepiej. 
Usiadłam obok dziewczyny na kanapie i zaczęłam popijać kawę. 
-Skorzystasz z propozycji tego chłopaka z kawiarni? - zapytała blondynka. W mojej głowie pojawiło się wczorajsze spotkanie z nim. Nie byłam pewna, czy chciałabym go spotkać, aczkolwiek nie naciskał na nic. Nie próbował mnie zaciągnąć do mieszkania. Może to nie byłby taki zły pomysł nawet. Choć na chwilę zapomniałabym o Patryku, z którym już nie chcę mieć nic wspólnego. 
-Halo! Mówię do ciebie. - Dziewczyna pomachała mi ręką przed oczami.
-Wiesz, chyba się zgodzę - odpowiedziałam.
-I tak trzymaj kobieto. Patryczka czas pożegnać - oznajmiła i uśmiechnęła się szeroko. 
         Przez trzy godziny Ola przekonywała mnie, aby zadzwoniła albo chociaż napisała sms'a do chłopaka. Ciężko było mi się przełamać, ponieważ wczorajszy dzień robił swoje. Jednak po długich namowach zgodziłam się.
         Ogarnęłam się w miarę szybko, bo na miejsce miałam pół godziny drogi. Przyznam, że chłopak wybrał bardzo ciekawą kawiarenkę. Lubię tam przychodzić, a przede wszystkim kawa tam jest wspaniała.
         Dotarłam na miejsce. Stanęłam przed drzwiami, wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Brunet siedział przy dwuosobowym stoliku, który znajdował się przy oknie, w które właśnie był wpatrzony. Usiadłam na przeciwko niego.
-Hej - powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, które były jak głębia oceanu. Patryk również miał niebieskie oczy, jednak u niego ta głębia, którą widziałam na początku naszych wspólnych chwil, wyparowała wręcz. To już nie był ten sam blondyn, którego kiedyś poznałam, którego pokochałam...
-O czym tak myślisz? - zapytał chłopak, a ja się właśnie wtedy ocknęłam.
-Wybacz, trudne chwile i za dużo myśli w głowie. Kwestia czasu i wszystko wróci do normy - odpowiedziałam i zmusiłam się do lekkiego uśmiechu.
-Jeżeli chcesz to możesz się wygadać. Może uda mi się udzielić dobrych rad.
         Ostatecznie nie zdecydowałam się powiedzieć co mi leży na sercu, jednak znaleźliśmy inne wspólne tematy. Bardzo przyjemnie się z nim rozmawiało. W mgnieniu oka minęły trzy godziny.
-Będę się zbierać, bo jutro idę do pracy - powiedziałam i wstałam.
-Odprowadzę cię - oznajmił i wyszliśmy z budynku.
         Po niecałej godzinie byliśmy w pobliżu bloku Aleksandry. Pożegnałam się z chłopakiem, który pocałował mnie w policzek, czego się nie spodziewałam. Poczułam gorąco na policzkach, które przybrały czerwony kolor. Brunet widząc to uśmiechnął się tylko i odszedł. Ruszyłam do mieszkania, jednak tuż przed blokiem zatrzymał mnie on. Ponownie on.




Witam serdecznie Was! Z góry przepraszam za te wyrównania tekstu, ale coś mi się zepsuło i nie chciało wrócić do poprzedniej postaci. Mogą się pojawić błędy, ponieważ nie był sprawdzany rozdział i był również pisany na szybko. Życzę miłego czytania i zapraszam do komentowania. ;)

czwartek, 9 listopada 2017

3. Błagam, puść go...

        Wracałam z płaczem do... właśnie. Dokąd ja w ogóle szłam? Nie przywiązałam do tego uwagi, tylko zmierzałam po prostu przed siebie. Skręciłam w uliczkę, na której świeciła się tylko jedna latarnia. W żadnym z domów nie świeciła się żarówka. Usłyszałam za sobą warkot silnika, który należał do motocyklu. Zeszłam na bok, lecz pojazd jechał tuż obok mnie. Ignorowałam to, myśląc, że ktoś robi sobie głupie żarty, jednak silnik po chwili zgasł i usłyszałam swoje imię. Głos był mi bardzo dobrze znany, mimo tego odwróciłam się. Ujrzałam Patryka, który właśnie ściągał kask.
-Czego chcesz? – warknęłam, ocierając łzy. Chłopak zsiadł z motocyklu i podszedł do mnie.
-Wiesz, że cię kocham - powiedział i chciał położyć dłoń na moim policzku, ale zrobiłam krok w tył.
-Nie Patryk, nie kochasz mnie. Potrzebujesz mnie tylko do seksu. Mam dość tego, nie chcę więcej przez ciebie cierpieć - powiedziałam zapłakanym głosem, odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Mężczyzna zatrzymał mnie, łapiąc za rękę. Przytulił mnie mocno do siebie. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego ciało. To było silniejsze ode mnie, zawsze działało na mnie. Oprzytomniałam na szczęście i odepchnęłam chłopaka od siebie.
-Daj mi spokój - warknęłam, ale do niego to nie docierało. Podchodził coraz bliżej mnie, mimo że cofałam się cały czas do tyłu. W końcu nie miałam możliwości, aby ruszyć się, w którymkolwiek kierunku, ponieważ blondyn przyparł mnie swoim ciałem do ogrodzenia.
        Nagle za jego plecami zobaczyłam postać, która stała bokiem do nas. Osoba ta miała maskę z długim dziobem. Przypominała tą, którą nosili średniowieczni lekarze podczas epidemii dżumy. Miała na sobie długą, czarną pelerynę z kapturem, sięgającą ziemi. To było dość przerażające. Nagle głowa postaci gwałtownie odwróciła się w naszym kierunku. Ujrzałam niebieskie oczy. Było naprawdę ciemno, ale oczy wydawały się świecić. Nieznajomy w niewyobrażalnie szybkim tempie zbliżył się do nas. Z moich ust wydobył się pisk, a w oczach pojawiło przerażenie. Patryk od razu odwrócił się, ale postać szybko chwyciła go za szyję i odciągnęła ode mnie. Uniosła go do góry. Wydawało się, że ciężar chłopaka jest dla niej bardzo lekki. Byłam tak sparaliżowana strachem, że nie byłam w stanie wykonać najmniejszego ruchu. Przyglądałam się wszystkiemu, starając się coś wymyślić. Powinnam pomóc mojemu chłopakowi, ale bałam się, że mogę zapłacić życiem za próbę ratowania go. Jednak musiałam zareagować, ponieważ nie mogłam pozwolić na to, żeby zginął na moich oczach.
-Zostaw go! - krzyknęłam, jednak nie dało to żadnych rezultatów. W moich oczach pojawiły się łzy, ponieważ widziałam jak Patryk cierpi. Starał się uwolnić, ale przeciwnik był nadludzko silny. W innym przypadku blondyn już dawno uwolniłby się, ponieważ jest wyszkolony pod względem samoobrony i ataku. Podeszłam bliżej osobnika w masce.
-Błagam, puść go.. - powiedziałam przez łzy. Głowa postaci spojrzała na mnie. Niebieskie oczy wydawały się zaglądać mi do duszy. Te oczy gdzieś już widziałam. Nagle Patryk upadł na asfalt, a nieznajomy podszedł do mnie i położył dłoń na moim policzku, jednak przed tym ściągnął czarną skórzaną rękawiczkę z dłoni. Była to męska dłoń. Blondyn wstał i chciał rzucić się na niego, ale powstrzymałam go gestem dłoni. Niebieskie oczy spotkały się z moimi na dłuższą chwilę. Następnie odwrócił się i odszedł, znikając w ciemności. Patryk podbiegł do mnie i mocno przytulił.
-Kocham cię - wyszeptał. Zamknęłam oczy i słyszałam jak jego serce bije w przerażająco szybkim tempie. Długo staliśmy, będąc przytuleni. W tym momencie nie myślałam nawet o tym, co wydarzyło się w klubie.
        Niedługo potem wróciliśmy do mieszkania. Mieliśmy tylko jeden kask do dyspozycji, który oczywiście wylądował na mojej głowie.
        Przed wejściem do mieszkania postanowiłam, że się przejdę i ochłonę trochę, ale Patryk nie chciał puścić mnie samej, więc wziął mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie.
-Co z gardłem? - zapytałam. Chłopak odruchowo złapał się za nie i skrzywił.
-Jest w porządku - odpowiedział. Dopiero teraz wróciły do mojej głowy wydarzenia z klubu.
-Patryk, posłuchaj. To co stało się w klubie... To co robiłeś od miesiąca.. Ja nie mogę udawać, że po prostu nic się nie stało. To dla mnie naprawdę za wiele. Nie chcę więcej być okłamywana przez ciebie. Nie mogę być dłużej z tobą... - oznajmiłam, puściłam jego dłoń i zatrzymałam się. Blondyn spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Podszedł do mnie i próbował przytulić, jednak tym razem już się nie dałam.
-Jeżeli mnie naprawdę kochasz, to pozwól mi odejść - powiedziałam. Nie przyszło mi to łatwo, ale w końcu musiałam się jakoś uwolnić od niego. Domyślałam się jaka będzie odpowiedź chłopaka.
-Nie, nie pozwolę ci odejść po tylu latach związku - odpowiedział pewnie. Zacznie się teraz kłótnia, on da sobie spokój, a później znowu będzie chciał wrócić. Podszedł bliżej mnie i złapał za dłonie. Odwróciłam głowę, aby tylko nie patrzeć mu w oczy.
-Maja..proszę cię.. - wyszeptał i złapał mnie za podbródek. Chciał, abym patrzyła mu w oczy. Nie potrafiłam się oprzeć jego spojrzeniu, ale tym razem jednak musiałam.
-Nie, zostaw mnie - powiedziałam stanowczo i wyrwałam się z jego uścisku. Ruszyłam w przeciwnym kierunku. Tym razem chłopak już nie próbował mnie zatrzymać, bo wiedział, że dzisiaj to mu się nie uda.
        Sięgnęłam do kieszeni po telefon, bo chciałam zadzwonić do Oli, jednak nie było go w żadnej z kieszeń. Świetnie, jeszcze telefon zgubiłam. Mimo to postanowiłam, że pójdę do przyjaciółki, bo muszę gdzieś przenocować. Miałam dość daleko do mieszkania dziewczyny, a nocnym nie chciałam jechać.
        Będąc niedaleko swojego celu, zauważyłam na jednej z ławek chłopaka z kawiarni. Od razu przypomniała mi się karteczka z propozycją pójścia na kawę. Nie miałam teraz ochoty na jakiekolwiek rozmowy z nim. Nałożyłam kaptur na głowę, mając nadzieję, że nie zwróci uwagi na przechodzącą dziewczynę. Jednak przeliczyłam się.
-Hej piękna - powiedział i wstał. Byłam zmuszona, żeby się zatrzymać.
-Cześć, co tak późno tutaj robisz? - zapytałam.
-Mógłbym zapytać o to samo. Wybrałem się na spacer i przy okazji znalazłem czyjś telefon - powiedział i wyciągnął znalezisko. Rozpoznałam swoją komórkę.
-Mogę? - zapytałam, a chłopak podał mi aparat. Odblokowałam go przez czytnik linii papilarnych.
-Właśnie go zgubiłam na dzisiejszym spacerze. Dzięki - oznajmiłam i uśmiechnęłam się.
- A więc kochana co cię sprowadza w te dość niebezpieczne strony? - zapytał i spojrzał na mnie z góry.
-Niebezpieczne? Okolica wygląda na spokojną - odpowiedziałam.
-Gdyby była bezpieczna to nie byłoby mnie tu...


Hej wszystkim! Przychodzę z kolejnym rozdziałem. Opowiadanie zaczyna się rozwijać, więc serdecznie zapraszam wszystkich do czytania oraz do wypowiedzenia się w komentarzu na temat tego opowiadania. Możecie mnie znaleźć również na wattpadzie ;) (Shira1213)
A tutaj moje drugie wypociny: https://difficult-love-liam-payne-fanfiction.blogspot.com/

niedziela, 5 listopada 2017

2. Masz bardzo ładny uśmiech.

Obudziłam się wtulona w ciepłe ciało chłopaka. Wygramoliłam się z łóżka i zerknęłam na zegarek. Było dopiero po dziewiątej mam jeszcze dużo czasu, żeby przygotować się do pracy. Telefon Patryka wibrował co jakiś czas. Zerknęłam z ciekawości. 3 nieodebrane połączenia od "Myszka :*" oraz kilka wiadomości. Otworzyłam je. Dziewczyna pisała, że nie może doczekać się spotkania, że bardzo tęskni i ostatnia noc była cudowna.. Kto to do cholery jest?! Zapisałam sobie numer, usunęłam wiadomości i odłożyłam komórkę na miejsce. To wyjaśnia nieobecność Patryka. Ciekawe co będzie miał na swoje wytłumaczenie. Na razie nic mu nie będę mówić. Sprawdzę tę laskę i wtedy z nim zerwę. Zrobiłam śniadanie i przyniosłam blondynowi do łóżka. Obudziłam go i pocałowałam delikatnie. Zjedliśmy posiłek i włączyliśmy pierwszy lepszy film. Nie mogłam się na nim skupić, bo w mojej głowie były tylko te sms'y. 
-Co dziś robisz? - zapytałam.
-Nocuję u kumpla. W domu będę jutro po południu - odpowiedział. A to sukinkot. Jedzie do tej swojej cizi. 
-Zostań ze mną - mruknęłam i spojrzałam na niego smutna.
-Nie mogę - odparł i uśmiechnął się przepraszająco. Nie zatrzymam go przy sobie, więc sama dzisiaj zaszaleję. Mam wolne jutro, więc skorzystam z tego. Wstałam i ruszyłam do łazienki. 
-Ale skarbie, nie obrażaj się! - krzyknął za mną chłopak, a ja trzasnęłam tylko drzwiami za sobą. Z moich oczu poleciały łzy. Szybko przemyłam twarz zimną wodą i  zrobiłam makijaż. Wróciłam do pokoju, żeby się ubrać. Blondyn mnie przepraszał, ale ja go i tak cały czas ignorowałam. Wyszłam z mieszkania bez słowa i poszłam do pracy.
         Miałam jeszcze bardzo dużo czasu, więc postanowiłam, że się przejdę. Zaryzykowałam i zadzwoniłam pod numer dziwki mojego chłopaka. Za każdym razem włączała się poczta głosowa. No cóż... Może oddzwoni. Dotarłam do kawiarenki, która była zapełniona ludźmi. No tak, początek weekendu... Dzisiejszy dzień będzie bardzo pracowity. Przebrałam się na zapleczu i od razu wzięłam się za obsługiwanie klientów.
-Majka co jest z tobą dzisiaj? - zapytała Ola, gdy zbiłam trzecią już filiżankę. Westchnęłam i opowiedziałam jej wszystko. Zaproponowała mi dzisiaj wspólne wyjście na odstresowanie się. Zgodziłam się bez wahania.
         Dzień dobiegał końca, a my siedziałyśmy za ladą, pijąc kawę. Żaden klient nie pojawił się od godziny, więc postanowiłyśmy, że zamkniemy trochę wcześniej. Miałam już wstawać i zamykać, gdy do kawiarni przyszła zakapturzona postać w okularach. Był to wysoki, szczupły mężczyzna. Usiadł przy jednym ze stolików, ściągnął okulary oraz kaptur i zaczął przeglądać menu. Miał brązowe włosy i na pewno jasne oczy. Gdy odłożył kartę podeszłam do niego, aby przyjąć zamówienie.
-Słucham, co podać? - zapytałam i wyciągnęłam z kieszeni notesik oraz długopis.
-Poproszę waszą specjalność i jakieś dobre ciasto do tego - odpowiedział i spojrzał na mnie. Jego niebieskie oczy sprawiły, że zamurowało mnie. Miały piękny niebieski odcień. Po chwili zorientowałam się, że stoję i patrzę się mu prosto w oczy. Speszona szybko się odwróciłam i wróciłam za ladę.
-Widzę, że ktoś ci się tutaj spodobał  - powiedziała Ola i dźgnęła mnie w żebra. Fuknęłam wzięłam się za realizację zamówienia.
         Po kilku minutach wszystko było gotowe. Postawiłam wszystko na tacy i ostrożnie zaniosłam ją do stolika. Mężczyzna skanował każdy mój ruch, gdy ustawiałam naczynia na stoliczku. Czułam się zestresowana.
-Masz bardzo ładny uśmiech - powiedział i lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i wróciłam na miejsce. Blondynka podeszła do drzwi i przekręciła zawieszkę na "zamknięte". Ja za to poszłam na zaplecze. Przebrałam się, ogarnęłam to co trzeba było i byłam gotowa do wyjścia. Podłoga była zmyta, stoliki wyczyszczone, więc jest dobrze. Wróciłam z zaplecza. Nieznajomego już nie było, ale przyjaciółka wręczyła mi karteczkę od niego. Był tam numer telefonu i propozycja spotkania się na kawę. Schowałam karteczkę do kieszeni, zmyłam naczynia i zamknęłam kawiarnie.
-Więc jakie plany na dzisiaj? - zapytałam.
-Na spontanie - odpowiedziała. Nagle zadzwonił mój telefon. Wyświetlił się nieznany numer. To pewnie ta cizia Patryka. Odebrałam i postanowiłam udawać siostrę blondyna. Dowiedziałam się kilku rzeczy. Nie są parą, łączy ich tylko seks bez zobowiązań. Spotykają się już tak od miesiąca... No to świetnie. Przez tyle czasu ten idiota mnie zdradzał.
         W drodze do mieszkania Oli opowiedziałam jej wszystko.
-A to chuj! Jeżeli chcesz możesz u mnie mieszkać, bo to nie jest dla mnie problem - oznajmiła.
-Dzięki, ale na razie zobaczę jak się sprawy potoczą - odparłam.
-Tylko mi nie mów, że mu to wybaczysz - powiedziała i spojrzała na mnie groźnie. Westchnęłam w odpowiedzi.
-Kocham go... - zaczęłam, ale dziewczyna mi przerwała.
-Tak, kochasz, ale czy ty widzisz co on ci robi?! Zdradza cię od miesiąca! Kobieto za dużo mu pozwalasz. Zrozum, że przez niego tylko cierpisz!
Blondynka podniosła głos i starała się uświadomić mi, co on ze mną robi. Z moich oczu poleciały łzy, a ona od razu się zatrzymała i mnie przytuliła.
-Spokojnie, pójdziemy do klubu, napijemy się. Trochę się odstresujesz przynajmniej.
         Dotarłyśmy do jej mieszkania, a tam zjadłyśmy posiłek, pomalowałyśmy się i przebrałyśmy w bardziej odpowiednie stroje. Razem z przyjaciółką miałyśmy takie same rozmiary, więc pożyczyła mi ubrania. Odpicowane ruszyłyśmy do klubu.
         Piłyśmy, tańczyłyśmy, bawiłyśmy się naprawdę dobrze, aż do czasu, gdy w klubie ujrzałam Patryka z jakąś dziewczyną. To zapewne ta jego cizia. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że była brzydka, bo laska była naprawdę ładna. Poczułam ukłucie w sercu, gdy poszli na parkiet i zaczęli się ocierać o siebie. Dziewczyna przysunęła się jeszcze bliżej niego i zaczęła całować. W tym momencie nie wytrzymałam. Podeszłam do nich, odepchnęłam tę sukę i uderzyłam blondyna mocno w twarz. Byli zszokowani tym co się właśnie stało. Z moich oczu leciały strumienie łez. Wybiegłam z klubu, a za sobą słyszałam tylko wołanie Aleksandry. 


sobota, 4 listopada 2017

1. Jesteś cholernie niecierpliwa.

Usłyszałam ten nieznośny dźwięk budzika, podniosłam telefon do góry i wyłączyłam go. Przetarłam oczy, uwolniłam się z uścisku chłopaka i poczłapałam do toalety. Tam wzięłam prysznic i ogarnęłam się. Następnie zjadłam śniadanie, ubrałam się i byłam gotowa do wyjścia.
-Gdzie idziesz? - mruknął Patryk.
-Do pracy, będę później - powiedziałam, dałam mu buziaka w usta i wyszłam z mieszkania.
Doszłam na przystanek i akurat przyjechał autobus. Przejechałam kilka przystanków, wysiadłam i musiałam odbyć jeszcze mały spacerek. Po kilku minutach moim oczom ukazała się niewielka kawiarnia. Weszłam do środka, nałożyłam firmowy strój na zapleczu i mogłam zaczynać pracę. Zdecydowanie wolę pierwszą zmianę, bo druga ciągnie się strasznie.
Siedziałam za ladą i podpierałam głowę dłonią, a moje powieki same opadały mi w dół. Miałam ochotę tylko na sen, bo przez mojego chłopaka nie spałam do 3 w nocy.
-Majka nie śpij, klienci już zaczynają się zbierać. - Z mojej krótkiej drzemki wyrwał mnie damski głos. Podniosłam głowę, a nade mną stała Ola.
-Nie śpię - burknęłam i wzięłam się do pracy.
Cały dzień biegałam za zamówieniami, które robiłam na zmianę z Olą. Teraz czekałam na moją zmienniczkę, gdy się pojawi będę mogła wrócić do domu i położyć się w końcu do łóżka.
-On cię wykończy - oznajmiła blondynka, a ja westchnęłam tylko, bo nie miałam nic na swoją obronę, a dziewczyna dobrze wiedziała co jest na rzeczy. Dziewczyna miała rację, jednak nie było dla mnie łatwą rzeczą zerwać z nim i wyprowadzić się. Milczałam, a Ola patrzyła na mnie wyczekująco, jednak ja nie miałam nic do powiedzenia. Wtem zjawiła się moja zmienniczka. Uśmiechnęłam się lekko, przebrałam się na zapleczu i wyszłam z kawiarni.
-Majka poczekaj! - krzyczała za mną blondynka. Niechętnie się zatrzymałam i odwróciłam.
-Jutro druga zmiana, więc może wyskoczymy gdzieś wieczorem? - zapytała, a ja po chwili namysłu zgodziłam się.
Wróciłam do domu. Patryka jeszcze nie było. Dzisiaj będzie musiał sobie sam zrobić obiad, bo ja mam zamiar odespać teraz dzisiejszą noc. Przegryzłam lekki posiłek i położyłam się do łóżka. Nie musiałam długo czekać na sen.
Ze snu przebudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Wrócił mój chłopak. Przekręciłam się na drugi bok i ponownie odpłynęłam, jednak nie na długo. Poczułam jak drugi koniec łóżka ugina się, a po chwili ktoś mnie przytula i zaczyna gładzić moje włosy. Mruknęłam i powoli otworzyłam oczy. Obok mnie leżał blondyn o niebieskich oczach.
-Hej skarbku - powiedział, a ja uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego ciało. Nie miałam ochoty na rozmowę, potrzebowałam jeszcze snu, ale niestety nie zapowiadało się, że dzisiaj zasnę. 
-Nie śpimy, mam dla ciebie niespodziankę - oznajmił i zaczął mnie łaskotać. Oho, ciekawe co on znowu wymyślił. Mruczałam i zakrywałam się kocem. Chłopak ściągnął ze mnie koc i wziął na ręce.
-O co chodzi? - wybełkotałam i zeskoczyłam z jego rąk. Rozejrzałam się dookoła. Był już wieczór. Sięgnęłam po telefon i napisałam Oli, że dzisiaj spotkanie odpada. Odłożyłam komórkę i patrzyłam wyczekująco na Patryka.
-Tajemnica. Ubieraj się i wychodzimy - oznajmił i zniknął w kuchni. Przeciągnęłam się i podążyłam do łazienki.

-Gdzie idziemy? - zapytałam, gdy szliśmy powoli przez park.
-Jesteś cholernie niecierpliwa, zobaczysz - odpowiedział i dał mi buziaka w usta.
Szczerze mówiąc to pozytywnie się zaskoczyłam, że zaproponował wspólne wyjście, bo naprawdę dawno nigdzie nie wychodziliśmy. Jak się później okazało, blondyn zaciągnął mnie do wesołego miasteczka. Do mojej głowy od razu wparowało wspomnienia z dzieciństwa. Beztroskie lata, gdy mogłam się bawić i robić rzeczy bez żadnych ostrych konsekwencji. Jednak to już nie wróci. Zaczęło się dorosłe życie i trzeba zachowywać się poważnie. Bawiliśmy się jak nastolatkowie. Chłopak wygrał dla mnie dużego misia. Objadaliśmy się słodyczami i innymi przekąskami. W tamtym momencie byłam naprawdę szczęśliwa. Jednak po dobrej zabawie trzeba było wrócić do domu.          
Wracaliśmy akurat przez park, gdy Patryk musiał skoczyć na bok. Odszedł w ustronne miejsce, a ja czekałam na jednej z ławek. Na przeciwko mnie usiadł mężczyzna, który zaczął skanować mnie wzrokiem. Była noc, jednak na jego nosie spoczywały okulary przeciwsłoneczne. Osobnik nagle wstał i zaczął podążać w moim kierunku, jednak w tym momencie wrócił mój chłopak i ruszyliśmy dalej. Obejrzałam się za siebie, a po mężczyźnie nie było żadnego śladu. Zignorowałam to i wróciłam do domu.
Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Po chwili obok pojawił się blondyn. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Odwzajemniałam pocałunki, a ten zaczął je pogłębiać. Położył się na mnie, a ja ściągnęłam z niego koszulkę. Dłonie powędrowały na jego plecy, po których moje paznokcie delikatnie jeździły. Patryk całował moją szyję, zostawiając malinki na niej. Pomrukiwałam i mocniej wbijałam pazurki w plecy mężczyzny. Po chwili pozostałam w samych majtkach.
-Pragnę cię... - szepnął blondyn i zsunął ze mnie pozostałą część bielizny. Ponownie złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Coś czuję, że tej nocy sąsiedzi będą musieli znosić dźwięki, które nie są koniecznie miłe dla ich uszu.


Mam nadzieję, że przypadnie to opowiadanie wam do gustu. W pierwszych rozdziałach wiadomo, że dużo się dziać nie będzie, ale już wkrótce. ;)


Prolog

Mój związek z Patrykiem zaczął się ostatnio psuć. Miałam wakacje, więc na wykłady nie uczęszczałam, jednak musiałam dorabiać w pracy, żeby mieć na czynsz. Mój chłopak również pracował. Wracał do domu po południu, a wieczorem znikał gdzieś z kolegami. Nie pamiętam już, kiedy spędziliśmy razem wieczór. Dochodziły do tego ciągłe kłótnie o błahostki. Nie miałam już siły do Patryka, do tego związku... Wiele razy mówił, że się zmieni, że będziemy częściej spędzać wieczory razem, jednak nie doczekałam się tego. Odejść też nie jest mi łatwo, bo za nami dobrych kilka lat związku. Jednak będę musiała podjąć decyzję, czy nadal męczyć się w tym związku, czy odejść i mieć spokój.
                Dojdą do tego wydarzenia, o których nawet mi się nie śniło. W moim życiu dojdzie do wydarzeń, których nie da się wytłumaczyć logicznie. Co z tego wyniknie?